Zheng He i jego wyprawy

Gdy zapytamy o największych odkrywców, większość z nas jednym tchem zacznie od Krzysztofa Kolumba, niektórzy wspomną Ferdynanda Magellana, ktoś będzie może pamiętać o Vasco da Gamie czy Bartolomeu Diasie. Wymienionych łączy europejskie pochodzenie, bo nie ulega wątpliwości, że trwająca od mniej więcej początku XV wieku do połowy XVII wieku epoka wielkich odkryć geograficznych, w czasie której europejscy żeglarze podbijali resztę świata, była jednym z ważniejszych czynników kształtujących naszą teraźniejszość. Pamiętać jednak należy, że Europa jest tylko fragmentem świata i nie tylko Europejczycy wytyczali nowe, morskie i lądowe, szlaki.

Wprawieni w ujarzmianiu fal przez wiele wieków byli Chińczycy. Zresztą, nie tylko fale nie stanowiły dla nich wyzwania – w starożytności i w wiekach średnich, chińscy podróżnicy i handlarze regularnie odwiedzali kraje Azji Centralnej czy Indie, a jedwabnym szlakiem płynęły towary z Azji do Europy i odwrotnie. Jest też raczej pewne, że dynastia Han i Imperium Rzymskie wiedziały o  swoim istnieniu. Chińskie statki przez setki lat pływały po morzach wschodniej Azji czy po Oceanie Indyjskim. Często zapominamy, że Chiny są tylko odrobinę mniejsze od całej Europy (powierzchnia Europy wynosi 10 180 000 km2, Chin 9 597 000 km²) oraz zawsze były ludne, a duża populacja generuje duże zapotrzebowanie na towary. Nie powinno więc dziwić, że miasta portowe takie jak Kanton czy Quanzhou zawsze były bardzo kosmopolityczne i stanowiły punkt startowy dla chińskich statków.

Największa fala chińskich wypraw miała miejsce za czasów dynastii Ming. Panujący w latach 1402-1424 cesarz Yongle uznał, że cały świat musi zobaczyć potęgę cesarstwa, a oniemiały z jej powodu, powinien oddać się pod opiekę chińskiego władcy i płacić trybut. Cesarz polecił budowę ogromnej floty, która miała wykonać to zadanie. Trzon chińskiej marynarki stanowiły baochuany – prawdopodobnie największe drewniane okręty w historii ludzkości. Ich wielkość to kwestia sporna. Ponoć największe jednostki liczyły nawet do 135 metrów długości, ponad 50 metrów szerokości i zabierały na pokład prawie pięćset osób! Niektórzy historycy twierdzą jednak, że największe mierzyły do maksymalnie 60 metrów długości, ale nawet jeśli, to i tak baochuany w XV wieku były znacznie większe od europejskich statków – dla porównania „Santa Maria” Krzysztofa Kolumba mierzyła około 20 metrów długości. Żaden z okrętów skarbowych (to oznacza słowo bǎochuán) nie dotrwał do czasów dzisiejszych, ale fragmenty znalezione przez archeologów, chińskie kroniki czy relacje podróżników takich jak Marco Polo czy Ibn Battuta potwierdzają, że były ogromne.

 

Za czasów panowania cesarza Yongle i w pierwszych latach władzy jego wnuka, Xuande, chińska flota odbyła siedem wypraw. Dowodził nimi Zheng He, prawdopodobnie jeden z największych admirałów w historii ludzkości. Urodził się w 1371 roku jako Ma He, w prowincji Junnan, która raczej niewiele ma wspólnego z morzem – średnia wysokość wynosi w niej około 2000 metrów nad poziomem morza, a od najbliższego portu dzieliło ją dwa miesiące podróży. Rodzina przyszłego admirała pochodziła z Persji, byli muzułmanami. Jego ojciec i dziadek podobno odbyli pieszo hadżdż, czyli pielgrzymkę do Mekki. Ojciec He był niskiej rangi urzędnikiem imperium mongolskiego, które panowało wtedy nad Chinami i sporą częścią Azji. Jednakże, na pierwsze lata życia He przypadł upadek władającej Chinami mongolskiej dynastii Yuan i wojny toczone przez chińską dynastię Ming, co odcisnęło stałe piętno na jego życiu. Mniej więcej gdy He miał dziesięć lat, armia Mingów najechała Junnan, co skończyło się śmiercią jego ojca. Po tym wydarzeniu He został sługą księcia Zhu Di, znanego później jako Yongle, cesarza Chin.

Stał się eunuchem, a z czasem także liczącym się członkiem cesarskiego dworu. Pomógł uzyskać tron młodemu księciu, a ten postanowił go wynagrodzić, czyniąc go szefem sztabu i zmieniając mu imię z Ma na Zheng. Yongle był niezwykle ambitny, a Zheng He stał się ważnym elementem jego dalekosiężnych planów. To on nadzorował budowę potężnej floty, on nią dowodził podczas późniejszych misji. O skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, że flota, która ruszyła w pierwszą wyprawę, liczyła 62 baochuany i około 200 mniejszych statków, na których łącznie przebywało prawie 28 tysięcy ludzi! Podczas siedmiu wypraw chińska flota dowodzona przez admirała He przemierzyła tysiące kilometrów, odwiedzając Brunei, wyspy Indonezji, Tajlandię, zawijając do portów w Indiach, na Bliskim Wschodzie, nawet docierając do wybrzeży Somalii i Kenii. Zheng wraz ze swoją załogą sławił imię i siłę cesarstwa Chin, ustanawiając protektoraty nad innymi królestwami, takimi jak cejlońskie Kotte, czy pokonując piratów z Palembangu. Admirał w zamian za złoto, srebro czy porcelanę otrzymywał nieznane lub rzadkie w Chinach towary – heban, drewno sandałowca, kość słoniową, rogi nosorożców, kamforę, ambrę, cenne klejnoty. Przywiózł na cesarski dwór zebry, strusie i żyrafę, która została wzięta za qilina, stworzenie z chińskiej mitologii zwiastujące łaskę niebios.

Łaska opuściła Zhenga po śmierci Yongle. Jego syn Hongxi nie był tak chętny dalekomorskim wyprawom. Ostatnia wyprawa odbyła się za panowania wnuka Yongle, Xuande. Podczas tej siódmej ekspedycji chińskie statki odwiedziły takie porty jak Malakka, Kalikut, Hormuz, Aden czy Mogadiszu. Kwestią sporną pozostaje czy Zheng He zmarł w trakcie podróży, w 1433 roku, czy krótko po niej, w 1435. Faktem jest, że po jego śmierci Cesarstwo zaprzestało morskich eksploracji. Osiągnięcia floty Zhenga były tyleż spektakularne, co krótkotrwałe. Konfucjańska administracja nie była chętna eunuchom, których uważała za zagrożenie w dworskich intrygach, a to oni właśnie najbardziej aktywnie wspierali wyprawy i zwykle byli głównymi dowódcami. Frakcja konfucjańska wygrała i krótko po ostatniej podróży Zhenga cesarz nakazał wstrzymanie ekspedycji, uziemienie statków i koncentrację na płynącym z północy mongolskim zagrożeniu. Pozostawione samym sobie okręty gniły w portach, a wiedza o budowie baochuanów z czasem umarła razem ze szkutnikami, którzy je kiedyś tworzyli. W 1464 roku część chińskich dokumentów poświadczających wyprawy została zniszczona przez urzędników, którzy twierdzili, że „żadne ludzkie oko nie powinno oglądać, ani pamiętać o wyprawach, które były synonimem przesady, kosztowały niezliczone ilości złota i zboża i zginęły przez nie tysiące ludzi”. Pamięć jednak pozostała, co poświadczyli europejscy marynarze z drugiej połowy XV wieku. Słyszeli oni w portach Oceanu Indyjskiego, że lata przed nimi odwiedzane były przez jasnoskórych marynarzy. Może portowe opowieści mówiły o załogach baochuanów admirała Zheng He? I choć żadne baochuany nie zachowały się do naszych czasów, w Hydropolis możemy zobaczyć model tego okrętu i porównać go zarówno ze słynnym statkiem Krzysztofa Kolumba, jak i współczesnymi statkami.