Prądy morskie

Prądy morskie to zorganizowane ruchy wody w morzach i oceanach, odbywające się w otoczeniu względnie nieruchomych mas wody wokół. Są relatywnie wąskie i płytkie, ale długie. Ich rozmieszczenie warunkują przede wszystkim rozkład lądów i mórz oraz rzeźba dna morskiego. O ich kierunku decydują natomiast takie zjawiska, jak występowanie wiatrów stałych oraz różnice temperatur i zasolenia wód w różnych rejonach świata. Na ich przebieg wpływa także ruch obrotowy Ziemi, dlatego też na półkuli północnej prądy poruszają się w prawo, na południowej zaś w lewo. Jedynie na Oceanie Indyjskim kierunek jest zmienny w ciągu roku i zależny od monsunów, czyli sezonowych wiatrów między lądem a oceanem.

Podział prądów.

Prądy morskie dzieli się według różnych klasyfikacji, np. ze względu na sposób ich powstawania (wiatrowe, gęstościowe, spływowe), głębokość występowania (powierzchniowe, głębinowe, przydenne) czy charakter ruchu (meandrujące, prostolinijne, cyklonalne). Najbardziej powszechną klasyfikacją jest uproszczony podział prądów ze względu na ich temperaturę. Prądy zimne prowadzą wody chłodniejsze od otaczających, a prądy ciepłe – cieplejsze od wód otaczających. Co ważne sama temperatura wód prowadzonych przez prąd nie ma znaczenia, ważne jest porównanie tej temperatury do wód otaczających. Np. prąd Zachodniogrenlandzki prowadzi wody o temperaturze od +5 do 0°C i jest prądem ciepłym, bo otaczające wody mają temperaturę od +2 do -1.7°C, a prąd Benguelski, o temperaturze od 16 do 18°C jest prądem chłodnym, gdyż otaczające go wody mają temperaturę od 23 do 29°C.

Prądy mają istotny wpływ na klimat.

Ciepłe przenoszą cieplejszą wodę ku biegunom, a zimne zimniejszą w stronę równika. Prądy ciepłe powodują wzrost temperatury powietrza oraz zwiększenie ilości opadów na lądach, wokół których płyną. Prądy zimne natomiast powodują spadek temperatury i ilości opadów. Stosunkowo łagodny klimat w Europie zawdzięczamy prądowi Północnoatlantyckiemu  – wpływa on m.in. na warunki panujące na Wyspach Brytyjskich oraz w Skandynawii. Dzięki niemu zimą powietrze nad oceanem na zachód od wybrzeży Norwegii jest średnio o ponad 4,4 °C cieplejsze niż na podobnych szerokościach geograficznych w innych częściach świata.

Z kolei  Antarktyczny Prąd Okołobiegunowy (prąd Wiatrów Zachodnich) izoluje Antarktydę od dopływu ciepłych mas wody. Prądy bywają nazywane tętnicami oceanów. Oprócz regulacji klimatu zapewniają cyrkulację wód, wpływając na ichnatlenienie i rozmieszczenie substancji pokarmowych. Szczególnie korzystne warunki panują w miejscach, w których wody prądów ciepłych i zimnych mieszają się ze sobą. Warunki termiczne i tlenowe w tych strefach są bardzo korzystne dla rozwoju planktonu i odżywiających się nim organizmów, głównie ryb. Wykorzystują to także ludzie, bo takie miejsca są dobrymi łowiskami.

Układ prądów ulega stopniowym zmianom.

Do jednych z najbardziej znanych prądów oceanicznych należy Golfsztrom – prąd Zatokowy. Tak naprawdę jest to cały system prądów na Atlantyku, do którego należy kilka mniejszych, np. wspomniany wyżej Północnoatlantycki. System golfsztromowy przemieszcza 20 milionów metrów sześciennych wody na sekundę, czyli mniej więcej sto razy tyle co Amazonka. Jego znaczenie jest więc nie do przecenienia. Najnowsze badania oceanograficzne, opublikowane w sierpniu 2021 roku, wskazują, że w ostatnich dekadach Prąd Zatokowy dramatycznie stracił na sile. Naukowcy już w poprzednich latach zauważali słabnięcie cyrkulacji wód na Atlantyku, jednak tempo zmian okazało się znacznie szybsze, niż początkowo przewidywano. Prąd Zatokowy był dość stabilny do późnych lat XIX wieku. Wraz z końcem tzw. małej epoki lodowej w okolicy 1850 roku, prąd morski zaczął słabnąć, a w połowie XX wieku doszło do drugiego, jeszcze bardziej drastycznego osłabienia. Obecnie dane pokazują, że cyrkulacja jest najsłabsza od 1600 lat i może być bliska zatrzymania.

Jak zatrzymanie cyrkulacji wód na Antlantyku wpłynie na klimat?

Naukowcom trudno teraz przewidzieć wszystkie skutki, jakie mogłoby wywołać ustanie lub znaczące osłabienie się systemu prądów morskich na Atlantyku, ale większość z nich jest zgodnych co do tego, że nie będą to zmiany korzystne. Najprawdopodobniej będę najbardziej odczuwalne na zachodzie i północy Europy, czyli w rejonach, w których Golfsztrom znacząco łagodzi klimat. Silne ochłodzenie dotknęłoby również wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej, w sąsiedztwie których podniósłby się poziom morza. Ucierpiałyby też inne części świata, w tym m.in. Afryka Zachodnia, dotknięta zakłóceniami struktury opadów.

Jeszcze trudniej jest przewidzieć, jaki ostateczny wpływ na środowisko i, w konsekwencji życie ludzi, miałoby takie ochłodzenie w połączeniu ze zmianami związanymi z postępującym ociepleniem. Pojawiają się nawet głosy mówiące, że te dwie tendencje – ochłodzenie i ocieplenie – będą się wzajemnie znosić i dzięki temu załagodzą kryzys klimatyczny. Istnieją także pojedyncze badania, dowodzące, że Golfsztrom wcale nie słabnie. Przechodzi jedynie przez naturalnie wolniejszą część cyklu, która za jakiś czas minie, a więc nie spowolni globalnego ocieplenia na półkuli północnej, a nawet przyczyni się do dalszego wzrostu temperatur. Brak pełnej zgodności wśród naukowców wskazuje na to, że jest to bardzo skomplikowany problem. Tym bardziej, że osłabienie prądów oraz ocieplenie klimatu nie działają całkiem niezależnie, ale wpływają na siebie wzajemnie.  Możliwe, że to właśnie ocieplenie klimatu powoduje spowolnienie cyrkulacji, np. poprzez zmianę temperatury wody czy zasolenia, spowodowane m.in. zasilaniem oceanów wodą z topniejących lodowców i lądolodów.

Dlatego też jako jedyny sposób na zatrzymanie dalszego spowolnienia cyrkulacji podaje się zahamowanie procesu globalnego ocieplenia. Bo jednak większość naukowców jest zgodnych co do tego, że bezpieczniej dla przyszłych pokoleń będzie nie sprawdzać, które z przewidywanych scenariuszy są najbliższe prawdy.