Rosnący poziom mórz

Czasami ze strony osób zaprzeczających globalnemu ociepleniu lub przynajmniej jego negatywnym skutkom, można usłyszeć następujący argument – „to dobrze, że będzie cieplej, bo przyniesie nam to korzyści w postaci rozwoju branży turystycznej”. I chociaż nasza intuicja w pierwszym momencie może wskazywać, że wzrost temperatury ma jakieś jasne strony, to im głębiej wejdziemy w temat, tym bardziej okazuje się, że będzie to fatalne w skutkach, a ewentualne zyski będą nieporównywalnie małe z kosztami, które trzeba będzie ponieść.

 

Jednym z najczęściej powtarzających się tematów przy okazji globalnego ocieplenia jest podnoszący się poziom mórz wynikający przede wszystkim z topnienia lodowców. Z reguły to zjawisko jest rozważane z perspektywy środowiska naturalnego i poszukiwania odpowiedzi na pytania:

· Jaki będzie to miało wpływ na pogodę w danym rejonie;

· Jak wzrastający poziom morza wpłynie na faunę i florę w określonym miejscu;

· Jaki będzie ogólnoświatowy wpływ tego zjawiska?

Są to pytania ważne i niewątpliwie wymagające odpowiedzi, ale należy do nich dodać także perspektywę ludzką i zapytać: jaki będzie to miało wpływ na ludzi?

 

Nie ulega wątpliwości, że katastrofalny, bowiem obie perspektywy – ludzka i środowiskowa – są ze sobą powiązane. Stan środowiska wpływa bezpośrednio na nas i nasze aktywności. Tymczasem okazuje się, że miłośnicy plażowania mogą mieć w najbliższej przyszłości problem z realizacją swojego hobby. Naukowcy donoszą, że z powodu zmian klimatu i podnoszenia się poziomu morza prawie połowa plaż na Ziemi zniknie do 2100 roku. Wzrastający poziom wody i silniejsza erozja prowadzą do niszczenia plaż, które, oprócz pełnienia funkcji rekreacyjnych, są miejscem życia wielu gatunków zwierząt i roślin oraz chronią mieszkańców przymorskich terenów przed falami czy sztormami. Zniszczone częściowo lub całkowicie plaże to prosta droga do większych i mocniejszych fal oraz intensywniejszych zjawisk pogodowych.

Photo by Paavan B on Unsplash

Oprócz zalanych plaż i związanych z tym strat w sektorze turystycznym, podnoszący się poziom wód oceanicznych może doprowadzić do zniszczeń w innych obszarach. Nawet najbardziej optymistyczne przewidywania pokazują, że poważnie zagrożone są nadmorskie miejscowości – nie musimy szukać daleko, wystarczy wyobrazić sobie, że całe Trójmiasto znajduje się pod wodą (a większość modeli rysuje taki scenariusz). Brak miejsc do plażowania może być w przyszłości naszym najmniejszym zmartwieniem, kiedy okaże się, że miasta takie jak Wenecja czy Amsterdam zostały zatopione, a wyspiarskie kraje takie jak Kiribati czy Nauru nie istnieją, bo zostały w całości pochłonięte przez ocean. Według przewidywań, w 2050 roku, przy założeniu, że średni poziom mórz podniesie się o pół metra, Bangladesz straci 11% swojego terenu, co bezpośrednio wpłynie na około piętnaście milionów ludzi!

 

Komputerowe modele mogą być niedoszacowane, ale już teraz rysują straszne obrazy – przypuszcza się, że sama Australia może w wyniku erozji i wzrostu poziomu mórz stracić ponad dwanaście tysięcy kilometrów swojej linii brzegowej, Kanada około dziewięciu i pół tysiąca. W wypadku innych państw, takich jak Stany Zjednoczone, Argentyna czy Iran, wartości wahają się pomiędzy trzema a pięcioma tysiącami kilometrów zniszczonego wybrzeża. Oprócz dewastującego wpływu na przybrzeżną przyrodę, zjawisko to będzie oddziaływać również na zamieszkującą przymorskie tereny ludność, która najprawdopodobniej będzie szukać schronienia i pomocy w bezpieczniejszych, śródlądowych terenach. Te jednak mierzyć się będą z innymi problemami, np. suszą czy właśnie napływem migrantów, co może spowodować kryzys na niespotykaną wcześniej skalę. To pokazuje, że katastrofa klimatyczna niektórych dotknie bardziej i szybciej, ale ostatecznie wszyscy będziemy musieli się z nią zmierzyć.

 

Dlatego powinniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, aby zahamować tempo ocieplenia klimatu. Oczywiście dużo zależy od rozwiązań systemowych, na poziomie decyzji politycznych, jednak działania jednostek, choć pojedynczo wydają się mało istotne, będą miały ogromną moc, jeśli zostaną podjęte przez miliony ludzi na świecie. Pamiętajmy o tym dokonując swoich codziennych wyborów.